Translate

sobota, 1 marca 2014

Tęsknota za Insanity.

Wyzwanie 'INSANITY' Program Treningowy Insanity rozpoczęłam w grudniu 2013.
I właśnie minęło 6 całych dni odkąd ukończyłam ten projekt ... wiecie co ?? Codziennie tęsknię za tym wyciskiem, a zarazem nie zabieram się nawet za to ponownie, bo obiecałam sobie odpocząć. Nie chcę też stracić tego co osiągnęłam. Sama nie wiem za co się zabrać, ale myślę, że jakiś inny program Beachbody - T25 focus lub też P90X będzie mile widziany, by utrzymać formę.




Po INSANITY jestem bardzo zadowolona, zaskoczona również, bo udało mi się zaskakująco dobrze wykonywać ostatnie treningi. Oczywiście jestem też zakochana w Shaunie T., który maksymalnie motywuje do działania, a komentarze ma trafne w wielu sytuacjach, pilnując byś nie przestawał tak łatwo i szybko wracał do walki. Przy pierwszych sesyjkach z Shaunem T. miałam wątpliwości czy w ogóle jest sens się za to zabierać, bo tak marnie mi szło. Wszystko to dlatego, że założeniem programu jest 'Maximum Interval Training', gdzie wysiłek trwa długo, bo ok.5 minut, natomiast przerwa to jedyne 30sekund na łyk wody, co jest przeciwnością do standardowych treningów.



Jednak wiara, samodyscyplina i dedykacja czyni cuda. Podczas tych 60 dni wykrzesałam z siebie ogromy ukrytej siły.
Ogólnie jako mama, wiem, że zawsze mam w zasobie dodatkowe pokłady energii, do wykorzystania do dobrych celów :D
To co się działo na codziennych treningach, było przekraczaniem swoich limitów chyba przy każdym ćwiczeniu. Całe szczęście, że spokojnie można ćwiczyć w domu i nikt, oprócz najbliższych, na Ciebie nie patrzy, bo był pot, krew i łzy. A po wszystkim oczywiście była WIELKA DUMA i radość z ukończonego treningu. Twoje ciało i psychika walczą same ze sobą, bo masz za zadanie wykonać jak najwięcej powtórzeń. Nieważne ile, ale więcej niż na poprzednim treningu.
Niestety zalecanej diety nie trzymałam. Starałam się jak mogłam, ale to nie wystarczyło, by spalić cały tłuszczyk na brzuszku. Wyrzeźbiłam ręce i nogi, to na pewno oraz pozbyłam się sporej ilości tkanki tłuszczowej w różnych częściach ciała.
Cała masa ćwiczeń, za które normalnie bym się nie zabrała, a tu niejako zmuszona, nauczyłam się je wykonywać - dużo powtórzeń i szybko, często na bezdechu :D
Bardzo dobrze mieć rozpisany taki plan, bo skrupulatnie się  go wykonuje, starając się nie ominąć żadnego treningu, nie zastanawiasz się jaki trening robić, bo na każdy dzień już masz ustalony.
Program składa się z 10 treningów:

  1. Fitness Test + Dig Deeper… (bardzo ważny, żeby określić na jakim poziomie wytrzymałościowym jesteśmy i jaki następuje progres)
  2. Plyometric Cardio Circuit… (trening cardio spalający tłuszcze i intensywny trening na dolne partie ciała)
  3. Cardio Power & Resistance… (ma za zadanie wzmocnić górne części ciałą)
  4. Cardio & Max Recovery… (nieco łatwiejszy trening na koniec tygodnia)
  5. Pure Cardio & Abs… (tu zaczyna się bardzo intensywny, nieprzerwany wysiłek)
  6. Cardio Abs… (trening na mięśnie brzucha połączony z cardio rozgrzewką dostosowaną do tego treningu)
  7. Core Cardio & Balance… (mniej intensywny trening na zakończenie pierwszego miesiąca, zaplanowany tak by ułatwił nam podjęcie ćwiczeń z drugiego, jeszcze cięższego miesiąca)
  8. Max Interval Circuit… (bardzo intensywny trening wytrzymałościowy)
  9. Max Interval Plyo… ('wycisk dla nóg aż błagają o litość')
  10. Max Cardio Conditioning & Abs… (końcowy trening)
Treningi trwają początkowo 35-45 min i wydłużają się do 1 godziny w drugim miesiącu. Powiem Wam szczerze, że nigdy nie robiłam nic tak ciężkiego. A miałam do czynienia ze sportem, bo trenowałam lekkoatletykę 6 lat. 
W każdym razie ukończyłam to i na pewno do tego powrócę.




Pierwszy miesiąc każdy może spróbować, drugi jest mega ciężki, więc tylko tym którzy lubią konkretnie się zmęczyć przypadnie do gustu. A zapewne tych, którzy spróbowali pierwszych 30dni, nabierze ochota na więcej.

Niech moc będzie z Wami.
Zabierajcie się za Insanity. 
Bania 






6 komentarzy:

  1. Gratuluję efektów (takie nogi mi się marzą 8) ) i wytrwałości. Swoje drugie podejście do insanity zawdzięczam Twojej motywacji na fb :) i tu dziękuję! Za pierwszym razem skończyłam na 8tyg., przerwa chorobowa wybiła mnie z rytmu. Teraz razem z mężem (a czasami i trzy letnim synkiem) jesteśmy już po 4 tyg. wspólnych ćwiczeń, teraz czeka nas recovery week a potem burza :) Jeśli wytrwamy to planujemy rip60. Z przyjemnością będę dalej śledziła Twoje sportowe wyzwania :) trzymam kciuki i pozdrawiam
    agni3szkka

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie o to chodzi by się motywować nawzajem :-)
    Ja muszę dalej działać, bo od kiedy zakończyłam Insanity to podupadła mi dieta, z tego zagubienia:D
    W takim razie życzę Wam wytrwałości, drugi miesiac idzie dokładnie jak burza! A zaraz sprawdzam co to rip60 . Bo nie mam pojęcia co począć dalej. dzięki wielkie za dobre słowa,pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak się ćwiczy to jest większa motywacja do zwracania uwagi na jedzenie - w myśl: "ach tyle wylewam potu to nie będę tego jadła" ;) u mnie się sprawdza! A rip60 to trening z linami i gumami - intensywność podobna a nawet może i mocniejsze niż Insanity. Ostatnio również modny Crossfit - warto próbować innych form i wybrać coś dla siebie. Choć osobiście powiem, że do ShaunaT wróciłam z sentymentem:)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiedz mi jak to zrobiłaś że ćwicząc codziennie intensywnie nie wystąpiło u Ciebie przetrenowanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Mam już dosyć swojego dotychczasowego programu treningowego, nadeszła pora powalczyć z Saunem.
      Mogła byś wrzucić linki treningów ?

      Usuń