Translate

sobota, 1 listopada 2014

Znaj swoją wartość.

Będę zachęcać do wdrożenia w życie codziennych ćwiczeń oraz zdrowej diety. Bo we mnie zrodziło to szalone szczęście.
Może jest mi łatwiej codziennie ćwiczyć, skakać, biegać itd. , dlatego, że już raz w życiu przez okres 6 lat nauczyłam się czerpać radość z aktywności fizycznej. Jednak wiem, jak to jest zaczynać od zera. Gdy zaprzestałam biegać, na rzecz dorosłego życia, zaprzestałam już zupełnie ćwiczyć. Cieszyłam się i takim życiem, pełnym pracy, imprez i siedzącego trybu życia, ale to tylko dlatego, że zapomniałam o sporcie. Doprowadziłam się do dość opłakanego stanu dużo tłuszczu, mało mięśni, opadłam z sił, bo w diecie dominowały tłuste potrawy, ale na szczęście nastał przełom. Postanowiłam przejść na zdrowy tryb życia, zaczęłam ćwiczyć z YouTube (różnorakie propozycje treningu w domu) i powoli eliminowałam szkodliwe i niepotrzebne produkty z mojej diety. To było 3 lata temu. Teraz wciąż nie jestem doskonała, ale wiem już o wiele więcej, uwielbiam ćwiczyć, uwielbiam pomagać, motywować, a uśmiech rzadko znika z mojej twarzy, jeszcze rzadziej z serca, pomimo problemów - które też mam :-)
Zachęcam więc, do śledzenia mojego 'nieprofesjonalnego' fanpage'a na facebooku, gdzie znajdziecie dużo motywacji, propozycje treningowe, ciekawostki żywieniowe, modowe i różne takie. Jako że jestem tylko człowiekiem i upadam non stop, ponoszę porażki na pewno nie znajdziecie u mnie krytyki. Jedynie zachętę do pracy nad sobą, do bycia lepszą wersją :-)
Wszystkim, którzy mają problemy z wiarą w siebie polecam serdecznie sport! Jeżeli nie możecie sobie pozwolić na zapisanie się na grupowy fitness czy siłownię, nabierzcie motywacji i zacznijcie ćwiczyć w domu. Wiem, że za sprawą Ewy Chodakowskiej już ćwiczy pół Polski. Kto jeszcze nie zaczął to koniecznie musi. Dopiero dzięki ogromnym ilością endorfin wydzielanych przy ćwiczeniach, możemy nauczyć cieszyć się dosłownie wszystkim, a także przestać się przejmować pierdołami. Najważniejsze jest poczuć się cudownie w swojej skórze, a nic Ci lepiej w tym nie pomoże niż systematyczne ćwiczenia, poparte zdrową dietą. Także Zapraszam do skromnej podróży ze mną :-) Autentycznej i szczerej. Życie tak piękne jakie mam, zawdzięczam przede wszystkim mojemu mężowi, który od początku traktował mnie jak osobę wyjątkową, a po czasie wpoił to we mnie <3 Moim cudownym Synom, rodzinie, kochanym przyjaciołom oraz dobrym znajomym. I wszystko to możecie zobaczyć na zdjęciach.
POZDRAWIAM!



























poniedziałek, 3 marca 2014

Przypomnienie korzyści płynących z regularnego spacerowania.

Obecnie dużym problemem staje się siedzący tryb życia i minimalna aktywność fizyczna u dorosłych, a także i u dzieci. A okazuje się, że jedną z najprostszych i wysoce skutecznych form treningu jest chodzenie! Istnieje wiele dowodów, że regularne, żwawe przechadzki są zbawienne dla zdrowia i równie wydajne jak jogging. Także jeśli nie masz ochoty na zbyt intensywny wysiłek, koniecznie wybierz się na spacer, bowiem energiczne spacerowanie:

 1. Przedłuża życie. Co najmniej o kilka lat. Brak aktywności fizycznej sprzyja wielu przewlekłym chorobom. Nawet krótkie codzienne spacery mogą Cię przed nimi uchronić.
2. Wzmacnia odporność. Hartuje organizm i pomaga uniknąć przeziębień.
3. Odchudza. Niezbyt szybki marsz (ok. 3,5 km/h) pozwala spalić 350 kcal w ciągu godziny. Dodać tylko odpowiednią dietę, rozciąganie i ćwiczenia kilka razy w tygodniu - sukces gwarantowany :-)
4. Uspokaja. Spacerowanie rozluźnia napięte pod wpływem stresu mięśnie i pomaga wyciszyć się wewnętrznie.
5. Poprawia kondycję serca i płuc. Sprawia, że organizm jest bardziej wydolny. Obniża ciśnienie i poziom trójglicerydów, co zapobiega chorobom serca.
6. Odmładza. Dobrze utleniona krew dopływa do wszystkich tkanek, doskonale je odżywiając. Dzięki temu nawet Twoja skóra wygląda promiennie.
7. Wpływa pozytywnie na nastrój. Ruch na świeżym powietrzu (zwłaszcza w słoneczne dni) przyczynia się do zwalczania stanów depresyjnych. 8. Pomaga zachować sprawność seksualną. Ruch wpływa doskonale na stan naczyń krwionośnych, również tych odpowiedzialnych za erekcję.
9. Zwiększa wrażliwość komórek na insulinę. Zapobiega to insulino-oporności komórek, która może zapoczątkować cukrzycę typu II.
10. Poprawia stan tętnic. Spacery mogą „odmłodzić” naczynia krwionośne o 35 procent, i to bez pomocy leków! Dzięki temu zmniejsza się ryzyko udaru mózgu i zawału serca.
11. Zapobiega powstawaniu żylaków. Chodzenie po pagórkach to znakomity sposób, aby wzmocnić mięśnie i uniknąć zastojów krwi. Wytrenowane mięśnie łydek stwarzają nacisk na żyły, działając jak pompa, tłocząca krew z powrotem do serca.
12. Chroni przed osteoporozą. Pomaga odbudowywać masę kostną na dwa sposoby: ruch wzmacnia mięśnie i kości, a pod wpływem światła słonecznego skóra produkuje witaminę D, która ułatwia przyswajanie wapnia i jego odkładanie w tkance kostnej.
13. Ułatwia zasypianie. Sen jest naturalną reakcją organizmu na zmęczenie. Jeśli więc masz problemy z zasypianiem, pójdź wieczorem na spacer.
14. Umacnia więzi między ludźmi. Na spacerze łatwiej się wyciszyć i spokojnie prowadzić nawet trudne dyskusje.
15. Pomaga zapobiegać nowotworom. Badania wykazały, że palacze, którzy regularnie spacerują, rzadziej niż inni chorują na raka płuc.

Ja jestem wielką zwolenniczką spacerów! Co prawda, oszalałam na punkcie wychodzenia na zewnątrz, dopiero kiedy pojawiły się nasze dzieci :-) 
Teraz codziennie obowiązkowo, jeśli tylko nie pada cały dzień,  maszerujemy czy też bawimy się na świeżym powietrzu. Chodzenie nie jest ciężkim wysiłkiem fizycznym, także spacerować każdy może!

Spacerujmy więc po zdrowie :-) 






 
'W lecie nie ma wi-fi, ale obiecuję Ci, że 
znajdziesz lepsze połączenie.'

;
 Mały rowerzysta.



 U nas nieco wiosny.


Masło orzechowe domowej roboty + jabłka przekładane zdrowym karmelem.

W Tłusty Czwartek jeszcze za wszelką cenę unikałam sztucznie stworzonych słodyczy - niestety od tamtej pory moja silna wola osłabła.


Ale wracając do owego czwartku, chciałam zastąpić sobie pączka czymś równie dobrym, przy czym nie tak groźnym dla tuszy jak sklepowe słodkości.
Znalazłam przepis na plasterki jabłek przekładane karmelem i masłem orzechowym. Brzmiało smakowicie, produkty miałam wszystkie. Jedynie skończyło się masło orzechowe.
Natomiast orzechów wszelkiego rodzaju u nas nie brakuje.
Uzbierało się 3 małe szklanki różnych orzechów - migdałów, ziemnych niesolonych, macademia i nerkowca.
Do przyrządzenia masła orzechowego potrzebujemy robot kuchenny, a do niego końcówkę (nożyk) w kształcie litery S.


Gdy już sprzęt techniczny przygotowany, uzbrajamy się w cierpliwość. Albowiem zrobienie takiego kremowego masła orzechowego wymaga czasu. Mi zeszło ok.30min.
Także wsypujemy wszystkie orzechy do pojemnika malaksera i uruchamiamy. Orzechy są szybko i zwinnie ciachane na małe małe kawałki, aż wreszcie na wiórki.




Po czym zaczyna wydzielać się olej zawarty w orzechach, co powoduje przyklejanie się tych wiórek do ścianek pojemnika. I tu zaczyna się mozolna praca, bo co jakieś 10 sekund po każdym włączeniu malaksera, trzeba go zatrzymać i odklejać papkę przyległą do ścianek.
Wykonujemy pilnie to zadanie przez ok.20 min.
Przez ten czas kilkakrotnie zadawałam sobie pytanie czy z tego coś będzie?! Aż tu nagle cudownie powstaje gładka, lecz wciąż zbita konsystencja masła orzechowego. Miksujemy przez kolejne 5 minut powstałą masę, aż zrobi się naprawdę kremowa. Takim oto sposobem otrzymujemy naturalne masło orzechowe, bez żadnych konserwantów. Przekładamy do słoiczka i można używać jak tylko lubimy.





Teraz szybko opiszę sposób przyrządzenia a la karmelu. Potrzebujemy jedynie:
  • małe opakowanie suszonych daktyli
  • masło orzechowe
  • łyżkę oleju kokosowego
  • wodę - dodać tyle ile będzie wymagane do uzyskania karmelowej konsystencji 
Wszystkie składniki pakujemy do blendera, miksujemy na gładko. Jabłka kroimy na okrągłe plasterki, wycinamy środek (jak na zdjęciach poniżej). Smarujemy krążki powstałym karmelem i mamy deser niebo w gębie :-)
Naprawdę smakuje niesamowicie dobrze. Jest mega sycący i nieco mulący, więc skutecznie zabija ochotę na słodkie. Wypróbujcie :-)

Ciepło pozdrawiam!








sobota, 1 marca 2014

Tęsknota za Insanity.

Wyzwanie 'INSANITY' Program Treningowy Insanity rozpoczęłam w grudniu 2013.
I właśnie minęło 6 całych dni odkąd ukończyłam ten projekt ... wiecie co ?? Codziennie tęsknię za tym wyciskiem, a zarazem nie zabieram się nawet za to ponownie, bo obiecałam sobie odpocząć. Nie chcę też stracić tego co osiągnęłam. Sama nie wiem za co się zabrać, ale myślę, że jakiś inny program Beachbody - T25 focus lub też P90X będzie mile widziany, by utrzymać formę.




Po INSANITY jestem bardzo zadowolona, zaskoczona również, bo udało mi się zaskakująco dobrze wykonywać ostatnie treningi. Oczywiście jestem też zakochana w Shaunie T., który maksymalnie motywuje do działania, a komentarze ma trafne w wielu sytuacjach, pilnując byś nie przestawał tak łatwo i szybko wracał do walki. Przy pierwszych sesyjkach z Shaunem T. miałam wątpliwości czy w ogóle jest sens się za to zabierać, bo tak marnie mi szło. Wszystko to dlatego, że założeniem programu jest 'Maximum Interval Training', gdzie wysiłek trwa długo, bo ok.5 minut, natomiast przerwa to jedyne 30sekund na łyk wody, co jest przeciwnością do standardowych treningów.



Jednak wiara, samodyscyplina i dedykacja czyni cuda. Podczas tych 60 dni wykrzesałam z siebie ogromy ukrytej siły.
Ogólnie jako mama, wiem, że zawsze mam w zasobie dodatkowe pokłady energii, do wykorzystania do dobrych celów :D
To co się działo na codziennych treningach, było przekraczaniem swoich limitów chyba przy każdym ćwiczeniu. Całe szczęście, że spokojnie można ćwiczyć w domu i nikt, oprócz najbliższych, na Ciebie nie patrzy, bo był pot, krew i łzy. A po wszystkim oczywiście była WIELKA DUMA i radość z ukończonego treningu. Twoje ciało i psychika walczą same ze sobą, bo masz za zadanie wykonać jak najwięcej powtórzeń. Nieważne ile, ale więcej niż na poprzednim treningu.
Niestety zalecanej diety nie trzymałam. Starałam się jak mogłam, ale to nie wystarczyło, by spalić cały tłuszczyk na brzuszku. Wyrzeźbiłam ręce i nogi, to na pewno oraz pozbyłam się sporej ilości tkanki tłuszczowej w różnych częściach ciała.
Cała masa ćwiczeń, za które normalnie bym się nie zabrała, a tu niejako zmuszona, nauczyłam się je wykonywać - dużo powtórzeń i szybko, często na bezdechu :D
Bardzo dobrze mieć rozpisany taki plan, bo skrupulatnie się  go wykonuje, starając się nie ominąć żadnego treningu, nie zastanawiasz się jaki trening robić, bo na każdy dzień już masz ustalony.
Program składa się z 10 treningów:

  1. Fitness Test + Dig Deeper… (bardzo ważny, żeby określić na jakim poziomie wytrzymałościowym jesteśmy i jaki następuje progres)
  2. Plyometric Cardio Circuit… (trening cardio spalający tłuszcze i intensywny trening na dolne partie ciała)
  3. Cardio Power & Resistance… (ma za zadanie wzmocnić górne części ciałą)
  4. Cardio & Max Recovery… (nieco łatwiejszy trening na koniec tygodnia)
  5. Pure Cardio & Abs… (tu zaczyna się bardzo intensywny, nieprzerwany wysiłek)
  6. Cardio Abs… (trening na mięśnie brzucha połączony z cardio rozgrzewką dostosowaną do tego treningu)
  7. Core Cardio & Balance… (mniej intensywny trening na zakończenie pierwszego miesiąca, zaplanowany tak by ułatwił nam podjęcie ćwiczeń z drugiego, jeszcze cięższego miesiąca)
  8. Max Interval Circuit… (bardzo intensywny trening wytrzymałościowy)
  9. Max Interval Plyo… ('wycisk dla nóg aż błagają o litość')
  10. Max Cardio Conditioning & Abs… (końcowy trening)
Treningi trwają początkowo 35-45 min i wydłużają się do 1 godziny w drugim miesiącu. Powiem Wam szczerze, że nigdy nie robiłam nic tak ciężkiego. A miałam do czynienia ze sportem, bo trenowałam lekkoatletykę 6 lat. 
W każdym razie ukończyłam to i na pewno do tego powrócę.




Pierwszy miesiąc każdy może spróbować, drugi jest mega ciężki, więc tylko tym którzy lubią konkretnie się zmęczyć przypadnie do gustu. A zapewne tych, którzy spróbowali pierwszych 30dni, nabierze ochota na więcej.

Niech moc będzie z Wami.
Zabierajcie się za Insanity. 
Bania